poniedziałek, 14 grudnia 2015

Spotkanie DKK - "Licho i inni" Agnieszka Taborska oraz "Dawniej czyli drzewiej" Małgorzata Strzałkowska

Gdzie mieszka Licho oraz o zakurzonych słowach, czyli książki o naszym dziedzictwie
 Listopadowe, długie wieczory sprzyjają czytaniu książek. DKK „Książkołaki” spotkał się aby porozmawiać tym razem o dwóch książkach – „Licho i inni” Agnieszki Taborskiej (Najlepsza Książka dla Dzieci 2014), oraz „Dawniej czyli drzewiej” Małgorzaty Strzałkowskiej. Lektury okazały się nie lada wyzwaniem dla młodych klubowiczów.
Źródło:  http://wyborcza.pl/1,75475,17168294,Co_czytali_Polacy_w_2014_roku__Zapytalismy_znanych.html
Licho i inni” (wyd. BOSZ) to zbiór opowieści, nawiązujących do polskich, regionalnych legend. Agnieszka Taborska bardzo plastycznie, baśniowo opisuje niezwykłych bohaterów. Czytelników w magiczną podróż zabiera „niby to kot, ale bardziej z bajki niż z życia, bo niebieski w żółte paski”. Podążając za nim odnajdziemy zarośniętą studnię oraz gliniany garnek, kryjący pożółkłe kartki, które:  
„były tak stare, że część rozsypała się w palcach. Z pozostałych dowiedziałam się o wiosce, którą mieszkańcy opuścili ze strachu przed czarami Wiedźmy spod Dębu. Przeczytałam o Niebożętach, o Lichach i Utopcach, o magicznej pajęczynie, o koniakowskich koronkach, o chustach gaździn z Chochołowa, o czepcach Kurpianek, o tęczy zastygłej w tkaninie i wielu innych cudach” (s.5) 
Poznajemy czarne jak noc Licho, które „ma czarny łeb, czarny brzuch, czarne łapy i czarny ogon, nawet jęzor ma czarny i czarne myśli pod czarną czupryną” (s.6). Całkowicie czarny stworek uwielbia mieszać, obiecywać ludziom we śnie różne rzeczy, przestawiać przedmioty, płatać figle, aby „nadpsuwać świat” każdej nocy. Całkowicie odmienne są Niebożęta, które nazywa się również Kraśniętami, Piędzimiężykami, Domownikami, Latawcami, Skarbkami, Karzełkami lub po prostu Krasnoludkami. Zamieszkują muchomory, dziuple a także łupiny orzecha, ich głównym zadaniem jest naprawianie tego, co zepsuły w nocy włochate Licha. Niebożęta kochają pomagać ludziom, ale od pewnego czasu zniknęły i nie wiadomo, co się z nimi dzieje. Jednak jak zauważa gawędziarka „ świat jest pełen tajemnic, niezwykłych zdarzeń oraz stworzeń przemienionych w coś lub kogoś innego” (s.9)  więc być może Krasnoludki ukrywają się tam, gdzie nikt się tego nie spodziewa. Poznajemy także mroczne i niebezpieczne Boginki zwane także Topielicami lub Rusałkami, zamieszkujące suwalskie jeziora.  Pewnego dni ich taniec ujrzał Zbyszek, wobec którego Boginki nie miały dobrych zamiarów. Świadkiem zdarzenia był Krasnal, który postanowił pomóc młodzieńcowi i wpadł na wspaniały pomysł (którego nie zdradzimy, czytającym recenzję). Wśród legend pojawiają się również podhalańskie Dziwożony, Wiedźma spod Dębu, mieszkająca w wędrującej chatce na kurzej nodze; dobroduszny i najuprzejmiejszy Olbrzym; przemoczone Utopce.
 Źródło: http://mamadu.pl/115545,slowem-i-obrazem-malowane-zobacz-nowosci-ksiazkowe-dla-dzieci
 Autorka raczy czytelników niezwykłymi historiami powstawania tradycyjnych przedmiotów, symbolicznych dla niektórych regionów Polski. I tak dowiadujemy się o góralskiej parzenicy, tęczowym pasie łowickim, kurpiowskim czółku, chustach chochołowskich gaździn, stworzonych przez same Niebożęta; zakopiańskich kierpcach zdobionych przez pewną rezolutna myszkę, koniakowskich koronkach, które uratowały mieszkańców Krakowa przed plotkującą kramarką Matyldą.
Agnieszka Taborska reinterpretuje polskie, regionalne legendy, snując piękne historie, gawędy
o dziwnych stworach, zamieszkujących kiedyś jeziora, lasy oraz domy. Książka jest pełna folklorystycznego klimatu, lekkiego humoru, ale i dreszczyku emocji. Pisarka odkurza dawne legendy, wplata je w baśniowe, ale i współczesne literackie ramy. Piękne są ilustracje Lecha Majewskiego, pełne charakterystycznych ludowych motywów, elementów. Nawe czarne Licho, uwiecznione przez rysownika, zdaje się być sympatyczne i bardzo tajemnicze. Ilustrator w pełni oddaje cechy bohaterów oraz główne motywy, pojawiające się w tekście legend. Dzieciom najbardziej spodobało się niecne Licho, prawdziwy czarny charakter. Klubowicze okazali się krytyczni jeżeli chodzi o zbiór opowiadań „Licho i inni”, zwracając uwagę na mnogość bohaterów, zawikłaną fabułę. Podczas dyskusji próbowaliśmy jednak „odczarować” legendy, poznając jednocześnie naszą tożsamość, ponieważ legendy, czy polskie baśnie to część naszej kultury, barwnego folkloru. „Licho i inni” to ważna pozycja dla dzieci i rodziców, pokazująca jak piękne są polskie legendy. Warto odkrywać je na nowo aby nie zapomnieć, że i w zakamarkach naszego domu może mieszkać pomocne Niebożątko lub psujące wszystko kosmate Licho.
Kolejną lekturą DKK, odkrywającą przed czytelnikiem bogactwo naszej historii, kultury, a przede wszystkim polskiego języka była książka Małgorzaty Strzałkowskiej „Dawniej czyli drzewiej”, wydana przez Wydawnictwo Bajka. Słownik dawnych słów podbił serca klubowiczów, którym spodobały się sugestywne ilustracje Adama Pękalskiego oraz zabawne i dowcipne historie, pokazujące znaczenie słów, które są archaiczne i wyszły dawno z użycia. Dowiedzieliśmy się, że baletnica tańczy w paczce, szwedy wspaniale smakują z kaszą, a spotkanie z pelikanem jest bardzo bolesne dla naszego uzębienia. 
Spodobały nam się wyrazy związane z modą czy ubiorem. Muszki służyły do ozdabiania twarzy :„były to malutkie, czarne ozdoby, wykonane z jedwabiu, aksamitu, cienkiej skóry lub papieru i przyklejane specjalnym klejem na twarzy lub dekolcie” (s.34). Każda miała swoja nazwę w zależności od jej umiejscowienia np. całuska znajdowała się blisko ust, a wabiąca na brodzie. Natomiast fałszurą nazywano luźną, kobiecą suknię z Turcji, ukrywającą wszelkie niedoskonałości figury. Zaskoczyło nas, że latem ubierano się w letnik, czyli bardzo przewiewny i lekki strój. Każdy z nas jest  czcicielem, czyli czytelnikiem, który czcie (czyta) książki. Klubowicze mogli poćwiczyć wymowę, bo słowo „czcienie” nie jest łatwo wymówić, a tym bardziej odmienić przez osoby. Najtrudniejsze okazały się jednak nazwy związane z rodziną, krewnymi, choćby praszczur (daleki przodek), szczątek (potomek), wnęk (wnuk), żółwica (szwagierka); jątrew (bratowa).
Książka Małgorzaty Strzałkowskiej Dawniej czyli drzewiej” to prawdziwa kopalnia ciekawych, zabawnych słów, których używali nasi pradziadkowie i przodkowie. Słownik ten pokazuje jak dynamiczny i żywiołowy jest nasz język, jak bardzo się zmienia i ewoluuje. Jedne słowa starzeją się, przemijają, użytkownicy przekształcają je w inne, o innym znaczeniu. Dzieci zastanawiały się po co znać takie słowa, których już się nie używa. Język polski kształtował się przez wiele wieków, jest symbolem naszej tożsamości, pochodzenia i korzeni. Tak jak stare fotografie, listy, dokumenty, jest fragmentem historii, obrazem przodków. Dawne słowa, archaizmy odsłaniają przez nami przeszłość, pokazują kulturę, obyczaje, tradycje, modę, dania - sprzed kilkunastu lat. I jak mówi autorka:
Słowa, słowa, słowa… Jedne żyją w naszym języku bardzo długo, nawet przez wieki, choć czasem zmieniają znaczenie. Zamiast nich pojawiają się inne, dotąd nieznane. A jeszcze inne znikają, czyli odchodzą do lamusa…” (s.4)
Wiele zależy od nas, użytkowników języka, jak będziemy mówili, jakich słów używali. Czy będziemy tworzyli nowe słowa, czy będziemy wprowadzać coraz więcej wyrazów z innych języków, to wszystko jest żywą częścią, rozwijającego się języka – barwnego, ale i indywidualnego dla każdego z nas. Mamy swoje ulubione słowa, niektórych nie znamy, a jak pokazuje autorka, wyraz powszechnie nadużywany „fajny” można zastąpić innymi słowami, bardziej precyzyjnymi (elegancki, fascynujący, estetyczny, ciekawy, perfekcyjny, bajkowy, doskonały itd.). Im więcej słów znamy, tym bogatszy jest nasz język, nasz osobisty słownik, który tworzymy przez całe swoje życie.
Źródło:  http://ryms.pl/ksiazka_szczegoly/2285/dawniej-czyli-drzewiej.html
Na zakończenie spotkania dzieci rozwiązały krzyżówkę na temat dawnych wyrazów. Świetną zabawą słowną okazały się scrabble, które wymagały kreatywności i znajomości słownictwa.
Cytaty pochodzą z książek:
Agnieszka Taborska, il. Lech Majewski, Licho i inni, wyd. BOSZ, Olszanica 2014.
Małgorzata Strzałkowska, il. Adam Pękalski, Dawniej czyli drzewiej, wyd. Bajka, Warszawa 2015.

wtorek, 8 grudnia 2015

Spotkanie DKK - "Sposób na Elfa" Marcin Pałasz

Elf, czyli Bardzo Niezwykła Forma Życia
 
Październikowe spotkanie „Książkołaków” poświęciliśmy niebanalnej książce Marcina Pałasza – „Sposób na Elfa”. Wydawać by się mogło, że jest to kolejna opowieść dla dzieci o tematyce zwierząt.  Owszem na okładce widnieje pies, a zza drzewa wychyla się prawdopodobnie jego właściciel. Jednak cała historia jest wypełniona po brzegi humorem, zabawnymi sytuacjami, ale i wartościami, które są przekazywane w sposób bardzo prosty, bez moralizowania czy perspektywy wszechwiedzącego dorosłego. Marcin Pałasz nie boi się języka współczesnych dzieci czy młodzieży, przełamuje dystans, wywołuje uśmiech wśród czytelników i jednocześnie pokazuje to, co jest najważniejsze w relacjach dziecko – rodzic, czy właściciel – zwierzę. Klubowicze poznali sympatycznego Elfa oraz jego nowych właścicieli, których nie jest tak łatwo wychować jak to się mogłoby wydawać psu.
Sposób na Elfa” to pierwsza część przygód rezolutnego psa, w którym zakochali się po same uszy – Duży i Młody. Zanim jednak Elf znalazł nowych właścicieli mieszkał w schronisku wraz ze swoją bliźniaczką – Erką. Jego wielkim marzeniem było znalezienie własnego domu:
 
Tak sobie myślę, że byłoby nieźle, gdyby ktoś nas stąd zabrał. Chciałbym zobaczyć te lasy i nawet te mieszkania ludzi. Mielibyśmy swojego człowieka, który wyprowadzałby nas na spacery. Na pewno udałoby się nam dobrze go wychować , no nie? Bo my jesteśmy mądre psy! Ale jakoś nikt do tej pory nas nie chciał wziąć” (s. 8)
 
Równolegle narrację prowadzi Duży, czyli ojciec nastolatka i pisarz. Samotne wychowywanie syna nie jest łatwym zadaniem. Młody prosi ojca o psa. Mężczyzna postanawia zaadoptować psa ze schroniska, przeglądając zdjęcia decyduje się przygarnąć właśnie Elfa. Pierwsze spotkanie z Dużym jest stresujące dla czworonoga, ale między zwierzęciem a człowiekiem nawiązuje się nić porozumienia. Nie tylko pies uczy się nowego otoczenia, poznaje mieszkanie, przedmioty i swoich właścicieli, także jego opiekuni uczą się psich zachowań, co rodzi wiele zabawnych sytuacji.  Elf jest energicznym psem, który dla swoich dobroczyńców jest gotowy zrobić niemal wszystko. Ojciec i syn dzielą się obowiązkami, akceptując różne fanaberie nowego domownika. Nie przypuszczają jednak, że ich ukochany pies całkowicie zmieni ich życie, pomoże ująć złodzieja, uratuje kota, a jego psia bliźniaczka trafi w dobre ręce. Także pisarz i jego nastoletni syn przeżywają wiele perypetii,
a wszystko, aby zdobyć serce pewnej dziewczyny, którą Młody jest zauroczony.
Marcin Pałasz tworzy niezwykle zgrany duet człowieka i psa, podkreślający więź, która tworzy się między nimi. Z opowieści wyłania się spójny dekalog dotyczący traktowania zwierząt. Pisarz wielokrotnie przytacza przykłady negatywnych ludzkich zachowań, piętnując ich okrucieństwo i bezmyślność. Warto wspomnieć, że autor opisując losy Elfa bazował na własnych doświadczeniach, bo jego inspiracją był prawdziwy Elf. Ujmujący jest także temat relacji między ojcem, a dzieckiem. Ich relacje są bardzo swobodne, przyjacielskie. Samotny ojciec staje przed wieloma problemami, ale syn jest dla niego najważniejszy. I wiele jest prawdy w jego przemyśleniach:
„Zawsze byłem zdania, że rodzic musi mieć czas dla swojego dziecka. Niekiedy trzeba odstawić na bok własne sprawy, by TEN czas znaleźć. Bez żadnych wymówek. Dojrzewa się jeden raz w życiu, wtedy ma się najgorsze dylematy i zdecydowanie wolałam, by problemy Młodego były rozwiązywane z moim udziałem, a nie za pomocą imprez, wiadomości wziętych z Internetu” (s. 125)
Oryginalne są również spostrzeżenia Elfa, który odkrywa świat na nowo: „Ech, bo ludzie najwyraźniej nie wiedzą, że każde uczucie ma swój zapach! Gdy ktoś się boi, pachnie inaczej. Gdy jest szczęśliwy – też inaczej. I tak dalej…” (s.44)
Sposób na Elfa” z ilustracjami Olgi Reszelskiej to piękną opowieść o przyjaźni między człowiekiem,
a psem. Elf to bohater, którego polubią dzieci i dorośli. Jego przemyślenia dotyczące ludzkiego świata wielokrotnie rozbawiły klubowiczów do łez. Trzeba jednak przyznać, że psi punkt widzenia obfituje w trafne spostrzeżenia, zdystansowane i wyśmiewające nasze nawyki. Autor stawia duży nacisk na współczesne problemy jakimi są: brak czasu dla dzieci, rozmów i zaufania. Pisarz nie prezentuje portretu idealnego ojca, Duży również popełnia błędy, stara się jednak zapewnić synowi bezpieczeństwo, komfort. Klubowicze bardzo polubili Elfa i ciężko było się z nim rozstać, na szczęście sympatycznego psiego bohatera można spotkać także w książkach: „Elfie, gdzie jesteś?”; „Elf wszechmogący”; „Elf i dom strachów” oraz „Elf i pierwsza gwiazdka”.
 
Na zakończenie spotkania klubowicze wykonali piękne portrety Elfa, dedykując je autorowi, Marcinowi Pałaszowi. Przyznaliśmy, że pisarz ma wielkie szczęście, będąc właścicielem tak inspirującego psa. Z niecierpliwością czekamy na kolejne przygody Elfa i jego opiekunów.